Boi się, boi...
Odkryłam u siebie lęk wysokości...
Całkiem niechcący...
Pierwszym symptomem była drabina. Myślałam jednak, że to bardziej brak zaufania do niestabilnego położenia i ruszającej się we własnym rytmie tego narzędzia szatana.
Samolotu nie biorę pod uwagę - nie mieści się w wymogach unii.
Uśpił mnie skok na bungee. Gumka się spisała, w zasadzie przy rytmach Boys'ów nie było się czego bać.
Ale czort obudził się ponownie na ścianie wspinaczkowej.
Jezu.
No Bóg mi świadkiem, jak w połowie ściany drży mi noga. Raz prawa - zazwyczaj ona pierwsza zaczyna panikować, a potem głupia lewa bierze z niej przykład i jak mam za sobą 3/4 drogi to już mi się tam obie trzęsą, na przemian obijając się jeszcze o siebie. I się łobuzy jeszcze słuchać nie chcą! Mówię do nich, żeby się uspokoiły, a one mi tam galaretę serwują na wysokości 7m, gdzie bliżej mi do Pana Boga niż Lucka. Nie wspomnę o rękach, które zależnie od ich fanaberii, humoru i widzimisię, nie wiadomo kiedy odmówią mi posłuszeństwa. Ale im jest wybaczone, bo sprawują się dzielnie, nie to co te dwie 'dolne' sieroty... Jedynie kiedy nie miałam ciśnienia w nogach, to jak Trenerro kazał mykać po ściance z zawiązanymi oczętami. Dobra opcja - czego oczy nie widzą, temu nogom nie żal...
Jedyne co teraz planuję dla nich to zero litości. Muszą się cholery jedne dostosować i nie ma, że wysoko. Koniec. Jak będziemy spadać, to wspólnie przecież... chociaż znając je nie zdziwiłabym się gdyby tam zostały...
niedziela, 21 listopada 2010
poniedziałek, 15 listopada 2010
praHa szanowni państwo...
Czeski film w naszym wykonaniu.
Podczas 7 godzinnej jazdy do Pragi, w kanarku czuliśmy się jak w amerykańskiej limuzynie...
Widoki też mieliśmy zacne...
Po owocnej podróży, po napojach wyskokowych raczyliśmy wypełznąć z auta i doczołgać się do hostelu. Z powodu braku miejsc w Emmie (wszystko zostało zarezerwowane przez Polaków) zmuszeni byliśmy zakwaterować się w Mozaiku...lansik
Pozostali mieszkali w Emmie...
Wieczorem była impreza...Grecy, Rzymianie, Galowie opanowali pokój 207...
Zrobiliśmy najazd na cały hostel, wygraliśmy batalię z Anglikami i zagarnęliśmy ich jako zakładników do naszego królestwa...Po drodze, ograbiliśmy magazyn z wieszaków, ołówków i haribo, połamaliśmy skrzynię, zalaliśmy prześcieradła i wymiętoliliśmy pościel... ale wszystko uszło nam na sucho :]
Rankiem z tej okazji, kazali pilnować szklanki, aby absynt było z czego popijać... co dla niektórych skończyło się to soczystą śmiercia...
Co niektórzy poszli w tym czasie zwiedzać uroki Pragi...
Niektórym się podobało...
Niektórym nie...
Na moście Karola psychodelą z małpiego gaju zawiało...
Ale nawet małpa nie zakłóciła piękna tego miasta...
Jeszcze tam wrócimy! sesesese...
Podczas 7 godzinnej jazdy do Pragi, w kanarku czuliśmy się jak w amerykańskiej limuzynie...
Widoki też mieliśmy zacne...
Po owocnej podróży, po napojach wyskokowych raczyliśmy wypełznąć z auta i doczołgać się do hostelu. Z powodu braku miejsc w Emmie (wszystko zostało zarezerwowane przez Polaków) zmuszeni byliśmy zakwaterować się w Mozaiku...lansik
Pozostali mieszkali w Emmie...
Wieczorem była impreza...Grecy, Rzymianie, Galowie opanowali pokój 207...
Zrobiliśmy najazd na cały hostel, wygraliśmy batalię z Anglikami i zagarnęliśmy ich jako zakładników do naszego królestwa...Po drodze, ograbiliśmy magazyn z wieszaków, ołówków i haribo, połamaliśmy skrzynię, zalaliśmy prześcieradła i wymiętoliliśmy pościel... ale wszystko uszło nam na sucho :]
Rankiem z tej okazji, kazali pilnować szklanki, aby absynt było z czego popijać... co dla niektórych skończyło się to soczystą śmiercia...
Co niektórzy poszli w tym czasie zwiedzać uroki Pragi...
Niektórym się podobało...
Niektórym nie...
Na moście Karola psychodelą z małpiego gaju zawiało...
Ale nawet małpa nie zakłóciła piękna tego miasta...
Jeszcze tam wrócimy! sesesese...
poniedziałek, 1 listopada 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)