sobota, 23 kwietnia 2011

zabytek

Dziwna sprawa...Zrobili nam w Karpaczu na ulicy Chopina - Beverly hills. Wykarczowali 75% drzew wszelakich, zostawiając marne 25% w tym jeden okaz...chyba pod ochroną...



czwartek, 21 kwietnia 2011

tak a propos świąt...

Jakoż, że święta zaglądają już zza rogu, zrobię jakąś kurtuazyjną notkę dla spokoju ducha. Tak więc, dzierżę w dłoni mej maciupkiej pięknego złotego bażanta. W tle leci znakomita muzyka pobudzająca me szare komórki do wyrzeźbienia paru marnych słów na blogu. Do pełni szczęści brakuje mi tylko bakłażanów. Tak sobie pomyślałam - nie tylko z okazji świąt, że czasami mogłabym żyć w jakimś filmie science fiction. No. Tak bym się przechadzała po miasteczku, gdzieś nade mną przebiegałby jakiś dinozaur, zza krzaków wyglądała jakaś wielka stonka,a na podwórku miałabym swój prywatny rollercoaster. Pięknie by było. No mogłabym tak żyć. I jeszcze w chwilach grozy byłoby słychać muzykę przyprawiającą o dreszcze. I to dla wszystkich byłby normalny, codzienny widok, nikt by się nie dziwił. Jeszcze byśmy się wymieniali okazami. Ja ci dam giganta chrabąszcza, ty mi - olbrzymią stokrotkę. Ale dalej byłyby korki i kolejki w sklepach. Tylko tym razem byłoby na co popatrzeć podczas czekania, np. jak brontozaur odbija ogonem kurzą fermę...mogłabym żyć w takim świecie...:]

wtorek, 12 kwietnia 2011

takie tam...

Kolejny już rajd IZ odbyliśmy z wielkim namaszczeniem. Tym razem z racji stażu i zaangażowania w rajd, dostaliśmy pewnie udogodnienia wyjazdowe. All inclusive w Banderozie:


Zaczęło się w autobusie. Podczas podróży co by się nie nudziło, można było zamówić damę do towarzystwa...




W apartamentach przydzielono nam indywidualne, specjalnie 'wyszukane' menu tylko dla nas...




Po obfitym posiłku pokusiliśmy się o sjestę w obszernych łożach...




W każdym pokoju był bogato wyposażony barek, w niesamowicie chłodzącą lodówkę...




Mieliśmy też animatorów...




Kurort posiadał wysokiej technologii sprzęt komputerowy...




Wczasowicze byli tak zachwyceni atrakcjami, że pozostawały po nich tylko skarpetki...




sacrum bakłażanów...




Wyprawka na drogę powrotną...




Byliśmy pod wrażeniem wyspecjalizowanego sprzętu do podróży...(w tle deska podtrzymująca bagażnik)




I oczywiście mieszkańców Głuchołaz, którzy reklamują zakład pogrzebowy na znaku...


niedziela, 3 kwietnia 2011

w tym utworze mogę się hajtnąć z gitarą...



Nie powiem, żeby utwór sam w sobie mnie jakoś mocno powalił na kolanko, skłamię również jak rzeknę, że w ogóle mnie nie ruszył. Troszeczkę mną targnęło, aczkolwiek uważam szczerze, że gitarka odwaliła kawał dobrej roboty i powinna mieć całe 3:21 min.  tylko dla siebie... sycące!