piątek, 15 listopada 2013

sennie

Miałam sen. Śniły mi się schody w Portugali. Wysokie, wąskie i z kamienia. Na tych schodach pełno wazonów, którymi handlowali starzy indianie owinięci w jakieś koce. Było tak mało miejsca, że niechcący jednego nadepnęłam na głowę. Zaczął do mnie mówić po angielsku, coś pod nosem, na co ja mu odpowiedziałam:
Sorry, but it's your fault. You can have shop everywhere! To masz ku*** na schodach. Dobrze, że obiadu jeszcze nie gotujesz na głowie!

Pełna kultura, nawet we śnie...

środa, 13 listopada 2013

bo tu o honor chodzi...

Sobota 07:00. Podbiega do mnie młodzieniec w kwiecie wieku, widać że lekko na rauszu...
W pierwszej sekundzie myślałam, że chodzi mu o pożyczenie 50 gr, jednak chyba nie:
-...błagam...błagam to sprawa życia i śmierci...błagam...
-ale co o co pan błaga??
-nooo proszę panią, błagam to wręcz sprawa honoru!!
-ale co?
-czy...czy mogę...czy mogę pocałować pani buty?
-...SŁUCHAM?!
-bo był zakład i ja przegrałem i obiecałem, że wycałuje buty 5. kobietom, błagam ty jesteś czwarta! Błagam tu chodzi o honor...
-...mam tutaj w torbie buty sportowe, może te?
-w żadnym wypadku! to muszą być noszone!
-...nieeee, to takie uwłaczające...lepiej nie...
-BŁAGAM!
-no już, już...dobra całuj...

Pocałował, w żabę się nie zamieniłam, on też nie. Poszłam dalej na przystanek. Stoję, czekam na już spóźnioną 2, odwracam się i patrzę kto stoi....tak, dokładnie on sam we własnej całuśniej osobie:
-co tym razem??
-aa słuchaj...bo jak bym je jeszcze wylizał to miałbym komplet...

Mój boże...powiedz mi, lubisz się śmiać z Gardziejewskiej??

środa, 6 listopada 2013

Tajemnica.

Mam problem. Dość poważny. Odwiedzam wielu znajomych, bliskich dalszych, często w ich własnych domach. Jak już jestem w tym nieswoim domu, to lubię sobie zajrzeć do łaźni. I jedno co mnie zawsze nurtuje, co jest dla mnie enigmatyczne i co powtarza się w każdym domu (wliczając mój osobisty też) to to, że ilość szczoteczek do mycia zębów nigdy nie jest równa ilości lokatorów. Jest to dla mnie niezrozumiałe zjawisko, które dotyczy i mnie i reszty świata i jest jakąś zasadą, która zapewne będzie dla mnie tajemnicą do końca życia...

niedziela, 3 listopada 2013

hej ho hej ho na nocki by się szło...


Listopad

Czy to jesień jest magiczna, czy może Karpacz?? Może to kwestia domu rodzinnego?!  Są takie miejsca, taki czas kiedy człowiek czuje się dobrze, ma swój azyl, swoją pieczarę do sapania. Patrzę za okno i widzę, że jest szaro, mokro, że ludzie chodzą przygarbieni, czasami ze smutnymi oczami. Dla mnie nie jest szaro. Nie jest mokro. Ludzie nie chodzą przygarbieni. Ich oczy się nie szklą. Jest to coś mistycznego. Coś co pozwala nabrać dystansu. Oddechu. Coś co daje nadzieję na lepsze jutro. Może to obietnica dobrej zimy. Może pragnienie widzenia lepszej przyszłości. Może po prostu ciśnienie nie spada i ludzie nie potrzebują tyle kawy :)