piątek, 29 stycznia 2010

Życzliwi



Dobrze, że napisali... Jeszcze ktoś by usiadł...

czwartek, 28 stycznia 2010


Kocham Polskę. Zapragnęłam pójść ostatnio na zakupki. To poszłam. Wybrałam 7 produktów i stanęłam w 15km kolejce do kasy. Ogólnie zakupy zajęły mi 10 min, za co gratis dostałam 40 min stania w kolejce. Dobrze, że chociaż radosną alejkę z hanna montana wybrałam, to przeglądnęłam wszystkie artykuły po 6 razy, potem poszukiwałam kolejnych ofiar mojego sokolego wzroku. Daleko nie szukałam. Ta stera koszyków na zdjęciu to pozostałości fantów, po tych co nie dali rady być na tyle odporni psychicznie, by wytrzymać przez ponad 30 min oddech osoby za sobą. Najbardziej ujął mnie napis na kolumnie: 'radość, bliskość, zaufanie, satysfakcja'... Noo nie powiem, usatysfakcjonowany to każdy wyszedł ze sklepu, zwłaszcza właściciele tych koszyków xD

piątek, 22 stycznia 2010

Filmowo

Sesja w tym roku taka ciężka, że chwil relaksu z latarką szukamy xD Zaciągnęłyśmy się nawzajem z Bronisławą do kina na szał tego tygodnia - Avatar'a. Więcej powiem. Na 3D żeśmy się nawet szarpnęły! A co. Konformizm w końcu , to co będziemy gorsze :P Przyznać muszę, że jak się umęczyłam nieubłaganie na Buttonie, tak tutaj z przyjemnością wysiedziałam przepisowe 161 min (+ reklamy). Ciekawa fabuła, oryginalność, heh no i ta powalająca głębia. W zasadzie to polecam, ale mało co jest do łapania z ekranu, no trochę paproci trzeba poodgarniać i serii strzałów po unikać. Ale żeby móc łapać te latające meduzy, to z przykrością muszę stwierdzić, że się po prostu nie da... Nie płaczcie film i tak robi wrażenie, nawet jeśli nie możecie Niebieskiego złapać za ogon xD

środa, 20 stycznia 2010

Grunt to dobrze wszystko zaplanować...


Też nie lubię tego momentu...:P


Powodzenia przy sesji!

wtorek, 19 stycznia 2010

białe szaleństwo


Sesja ponoć. Ponoć. Bo ostatni weekend spędziłam z Dużą i Dżozefiakiem na stoku. Oni poskramiali nowo-nabyty sprzęt, a ja robiłam za operatora kamery, czyniąc tym samym z nich gwiazdencje youtube'a. Było grubo. Pogoda dopisała, no może z wyjątkiem niedzieli gdzie jadąc po prawej stronie, kończyło się na lewej. Dmuchało dobrze. Rozkminę stoku niczym nieokiełznanego szlaku w Alpach przedstawiają nasze zacne miny... Bawiliśmy się też w poskramianie Zielonych Instruktorów - Narciarzy (czerwony już chyba wyszedł z obiegu), którzy ewidentnie nie pałali sympatią do snowboardzistów... a kij im w oko, nie wiedzą co dobre. Ogólnie jesteśmy mistrzami, żadna mulda, hopka i chorągiewki nie były nam straszne i gdyby nie to białe uzależnienie, lato mogłoby trwać 365 dni. Także po tym jakże owocnym wypadzie, ja się kuruję bo katar mnie dopadł, Duża pudruje siniaki a Dżozefiak skleja żebra...

Reaktywacja

Nie. Po prostu nie. Po prostu nie mogłam Wam tego zrobić i jako, że poprzedni blog odmówił mi dalszej współpracy wzięłam sprawy w swoje ręce i żyje on dalej na nowym już serwerze... Miejmy nadzieję, że o niebo lepszym od tamtego xD

W ogóle to z mojej strony akt miłosierdzia. Wyobraźcie sobie. Żyjecie sobie wygodnie, jak gdyby nigdy nic, wszystko jest ok i myślicie sobie 'aaa czas wbić na kwadrat, spr co się dzieje'. No i co wbijacie, patrzycie - o nieporządek. Czas posprzątać...A tu zonk. Nic się nie da przestawić, poukładać ani nawet tapet zmienić. Jestem zdegustowana obecnym stanem rzeczy, obraziłam się więc na właściciela i lokal zmieniłam na lepsiejszy... Koniec tej katorżniczej pracy... Teraz dzierżawię nowy i oby mi tak nie fikał jak poprzedni ;P
Amen.