środa, 11 czerwca 2014

Home sweet home...

Dość wczesne popołudnie, grono rodzinne, grill, ogólnie - sielanka...Podczas tej ogrodowej idylli, konwersacja tradycyjnie na poziomie:

Babcia patrząc na Maxa: Ja już wiem! On jest taki smutny, bo się zakochał!
Max patrząc na nas: NIE!
ja patrząc na Maxa: Ale młody, to nic złego to wręcz normalne...no chyba, że wolisz chłopców...Ale nie martw się zaakceptowalibyśmy cię takim...
Tata patrząc w eter: nooo chyba jakbym był już po odwyku...
ja patrząc w eter za tatą: nie no szkoda, żeby tata miał zacząć pić...
Max patrząc znudzony: właśnie...
ja patrząc z nadzieją na Maxa: to co masz jakąś laskę na oku z humana??
Max wychodząc: nie, tam same zajęte albo zużyte...

tak mi brakowało popołudnia doskonale rodzinnego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz