W ostatni dzień 2014 muszę stwierdzić, że to był fantastyczny rok. Zapominając o tym co złe, pamiętając tylko dobre rzeczy, ludzi i klimat, dziękuję za:
styczeń...bo okopy są głębokie...
luty...bo "ja, żołnierz Wojska Polskiego..."
marzec..i podróże Małe i Duże...
kwiecień...i ciepłe Święta...
maj...i Conchite Wurst...
czerwiec...bo OWF i Mazury nas zabiły...
lipiec...i egzaminki...
sierpień...bo wersja demo Krakowa naładowała baterie...
wrzesień...bo szabla spadła zacnie na ramię podporka...
październik...i start od nowa...
listopad...bo jesienne noce i dnie są wyjątkowe...
grudzień...bo dziki bez zrobił robotę...
Owocnego sobie i Wam 2015!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz