czwartek, 21 kwietnia 2011

tak a propos świąt...

Jakoż, że święta zaglądają już zza rogu, zrobię jakąś kurtuazyjną notkę dla spokoju ducha. Tak więc, dzierżę w dłoni mej maciupkiej pięknego złotego bażanta. W tle leci znakomita muzyka pobudzająca me szare komórki do wyrzeźbienia paru marnych słów na blogu. Do pełni szczęści brakuje mi tylko bakłażanów. Tak sobie pomyślałam - nie tylko z okazji świąt, że czasami mogłabym żyć w jakimś filmie science fiction. No. Tak bym się przechadzała po miasteczku, gdzieś nade mną przebiegałby jakiś dinozaur, zza krzaków wyglądała jakaś wielka stonka,a na podwórku miałabym swój prywatny rollercoaster. Pięknie by było. No mogłabym tak żyć. I jeszcze w chwilach grozy byłoby słychać muzykę przyprawiającą o dreszcze. I to dla wszystkich byłby normalny, codzienny widok, nikt by się nie dziwił. Jeszcze byśmy się wymieniali okazami. Ja ci dam giganta chrabąszcza, ty mi - olbrzymią stokrotkę. Ale dalej byłyby korki i kolejki w sklepach. Tylko tym razem byłoby na co popatrzeć podczas czekania, np. jak brontozaur odbija ogonem kurzą fermę...mogłabym żyć w takim świecie...:]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz