środa, 29 stycznia 2014

Pan Bog kule nosi...

Wszyscy ktorzy mnie znaja wiedza ze ja nie widze, jestem slepa i mam problem z okresleniem celu a co dopiero trafieniem w niego...i przyszlo Gardziejewskiej strzelac...amunicja ostra w cel odlegly o 100m...uwierzcie mi, cel jest naprawde maly. Zasada prosta. Muszka, szczerbinka w jednej linii, celujemy w srodek podstawy celu zapierajac sie przy tym mocno i trzymac kolbe w dolku strzeleckim...i wyobrazcie sobie ze ja w calym swoim jestestwie trafilam w ta tarcze. Odrzut przy kalachu jest cakiem konkretny wiec miotalo dobrze przez co tym wieksze bylo moje zdziwienie widzac przestrzelona tarcze. Podszedl i porucznik i nawet dostalam od niego 3 sekundowa pochwale wzrokowa. O dziwo tym razem wladowalam wszystkie kule w tarcze i jedna byla na granicy ale nie zaliczyl...mimo to ja znalazlam plusy
"Ha! Panie poruczniku, widze 5 trafien w tablice, tym razem nie dostane wyciorem po glowie"
"Tak. Tym razem sie pani udalo..."
Za drugim razem powtorzylam swoj wynik. Udajac sie pod tarcze, byl rozkaz zrobic to biegiem, no ja nie moglam bo mam chwilowo uszkodzone kolano.
"No pani Gardziejewska, dwie kule obok siebie"
"To super, prawda?!"
"Byloby super gdyby bylo piec obok siebie..."
"..."
"Ale widze ze jest pani dobrym strzelcem, wiec nie musi pani biegac, wrog i tak sie bedzie pani bal"
Slyszalam jak rozbrzmiewaja famfary...

Nie wszystkim poszlo tak jak slepej Gardziejewskiej, byli tacy co ich strzaly mianem snajperskich nazwano, a i tacy co staneli 3 raz do strzalow aby poprawic wynik.
"Oo, potrzeba Wam motywacji...Pani wrog ma duzo lekarstw, jak go pani zabije to bedzie pani miala leki potrzebne do wyzdrowienia. Hmmm a dla drugiej pani jaka motywacja...(i moj glos z oddali...) - alkohol...!
"Alkohol..." powtorzyl zrezygnowany porucznik i zalozyl stoper bo juz nie mogl mnie sluchac...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz