sobota, 18 stycznia 2014

czolem!


Jest druga w nocy...minelo dopiero 12h sluzby...jeszcze drugie tyle. Jest cicho, spokojnie oby tak do konca. O kazdej pelnej slychac bicie kukly z kancelarii szefa pododdzialu...Czas sie wlecze niemilosiernie...
Ale sa miejsca gdzie czas plynie az za szybko. Np. przy zakladaniu na czas OP1 (czyli taki gumowy stroj, w ktorym wyglada sie jak teletubis z 3 razy za duzym tylkiem) w MP4 (czyli masce gazowej). Zaklada sie najpierw maske, potem ten kubrak i trzeba w stosunkowo krotkim czasie owinac sie w cala ta cerate, zapinajac przy tym wszystkie guziki...Armagedonem bylo zdjecie kubraka w masce, gumowych i za duzych rekawicach.
Ale to bylo jeszcze nic. Porucznik zabral nas w okopy. Wiec idziemy w jakies rabatki z calym osprzetem spiewajac. A jak nie spiewalismy to bieglismy. Nie znalismy zadnych piesni oprocz "balkanicy" ale to nas dziwnym trafem nie poratowalo...Wiec bieglismy. Jak dobieglismy to zajelismy pozycje do kopania okopu. Pozycja lezac frontem do przeciwnika,w okopie o 30cm glebokosci, 60cm szerokosci i 170cm dlugosci. W sumie nie wyklinalabym faktu znikomego udzialu w pracach ogrodowych gdyby nie to, ze w trakcie wykopkow, Porucznik oglosil zagrozenie chemiczne i trzeba bylo przyodziac maski. Bog mi swiadkiem jakie inwektywy raczyly leciec z mojego dolka. Maska zaparowala tak ze bylo tylko 0,5mm2 widocznosci na lewym szkle. Pierwszy okop nie wyszedl mi za bardzo bo mi sie kostki nie zmiescily. Potem zasypalismy je i 10m dalej poszlismy kopac nastepny...Druga runda nie roznila sie niczym od pierwszej, no moze tylko ze widocznosc na lewym szkle byla jeszcze mniejsza...
"Panie Poruczniku! Szeregowy podchorazy Gardziejewska prosi o uwagi" krzycze tak do dowodcy plutonu z tego okopu, zeby dal mi wskazowki co jeszcze musze poprawic w swoim dolku...a on podchodzi i mowi "tak, pani Gardziejewska, skupiam na pani cala swoja uwage"...
Po wykopkach wracalismy marszem spiewajac 40 razy "przybyli ulani" bo nic innego nie potrafilismy. Po dotarciu na szkole juz nikt nawet nie chcial na glos wypowiedziec slowa ulan.
Rozne rzeczy dzieja sie na szkole. Jezeli za dlugo sie ubieramy to biegamy, za dlugo ukladamy beret tez biegamy i jezeli nam sie tylko cos podobalo a nie bardzo podobalo to tez biegamy. Na wf tez biegamy, co prawda 10km w dresie ale zawsze +10 do kondycji.
Mamy w pokoju koksa - Elzbiete ktora jest niezmordowana i w sekunde rozpisala nam trening na pompki. Robie bo boje sie jej sprzeciwic.
Nauczylam sie szybko kapac, szybko ubierac i jeszcze szybciej konsumowac posilki...a co do kwestii zoldu to powiedzieli nam ze kobiety dostaja nieco wiecej bo nosza wiecej bielizny...witamy w wojsku ;)

2 komentarze:

  1. 'Po dotarciu na szkole juz nikt nawet nie chcial na glos wypowiedziec slowa ulan.' !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam to i umieram ze śmiechu. Elżbieta-Arnold wymiotła :D:D

    OdpowiedzUsuń