środa, 14 lipca 2010

Zwierzęta obronne...

Po ostatnich ekscesach naszła mnie refleksja odnośnie zwierząt obronnych. Rodziciele po powrocie z ojczyzny Królowej Elżuni mówili, że kruki są ‘very friendly’. Ponoć nie wolno patrzeć im głęboko w oczęta, bo skubane potrafią w przeciągu kilku chwil wydłubać nam nasze przecudne gałeczki. Noo w zasadzie mieć taką hodowlę kruków i człowiek śpi spokojnie. Ja z kolei po uważnych obserwacjach naszego kraju, przyznaję że dużą furorę i top trendy są komary. Także drugie miejsce dla nich. Ich działanie da się odczuć nawet przez tydzień (wiem z autopsji). No i trzecie zaszczytne miejsce przyznaję pani spod 3. Lussssi jest niezniszczalna, nic jej nie straszne, a ściany w wieżowcu broni jak Cerber Hadesu. Osobiście zostałam zlinczowana, ja i mój rower też. Dlatego sądzę, że to nie odległość do pracy zabije mój środek lokomocji, a Cerber… I tyle co z mojego 13letniego antyku zostanie…


8 komentarzy:

  1. Czyżby szanowna, skubaniutka sąsiadeczka znowu życzyła sobie żeby nie jeździć/chodzić po ścianach?? ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. mhm...lepiej, przeszkadza jej rower za drzwiami :P

    OdpowiedzUsuń
  3. "Dzizas Ku*wa" (że sobie pozwolę zacytować wielkiego Adasia Miałczyńskiego ;P)
    Co za kobieta... takie to powinna się trzymać z daleka od społeczeństwa!

    OdpowiedzUsuń
  4. w klatce najlepiej... xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Tam klatka... Pokój bez klamek, gumowe ściany, kaganiec na mordę i kaftanik xD

    OdpowiedzUsuń
  6. No wiesz... Można czarownicy zafundować odrobinę luksusu, żeby tylko dopiąć swego i zamknąć jej tą jadaczkę ;P

    OdpowiedzUsuń