poniedziałek, 5 września 2011

Prezentuję...

Czas najwyższy abyście poznali Dominikę. Zyskała u mnie przydomek niczym Zbyszko z Bogdańca - Piękna Dominika. Piękna Dominika ma męża - Zdolnego Łukasza, który pstryka foty sprzętem, jaki niejeden paparazzi by pozazdrościł.
No więc Piękna Dominika, nie lubi jak się mówi do niej Dominika, bo ma często wrażenie (takie samo jak ja, kiedy mówią do mnie Anka) że coś przeskrobała. Piękna Dominika, w dość krótkim czasie udowodniła jaka jest wspaniała, więc postanowiłam ją wynagrodzić i pozwoliłam jej na adoptowanie mnie. Tak oto Piękna Dominika zyskała drugie miano - matki. Zdolny Łukasz tym samym musiał się pogodzić z nową rolą ojca. Na ich nieszczęście muszą się dzielić mną z drugimi rodzicami, jakimi są Magdalena z Danielem (byli pierwsi, nic nie poradzę). 
Okoliczności jakie dały im możliwość adopcji Wspaniałego dziecka, to panieński, a w konsekwencji ślub M i D. Głównym prowodyrem całej akcji była oczywiście Piękna Dominika. Ponad tydzień temu nawiedziłyśmy Magdalenę w gronie najlepszych bab, aby srogo uczcić jej ostatni tydzień wolności. W jeden wieczór odbyłyśmy szaloną podróż na Tahiti, zaliczyłyśmy jazdę terenową w bagażniku i podbiłyśmy okoliczny club, machając mu dopiero jak nas ochrona wyprosiła. Ponoć tak było, zlepiając bieg wydarzeń dnia następnego, kiedy właśnie wówczas nastąpiło cudowne okazanie mojego miłosierdzia i zezwolenie na adopcję. Uczczone to zostało pysznym rosołem z indyka i oszukiwanymi kotlecikami, którymi Magdalena zawsze i wszędzie nimi zwabia <3.
W tą sobotę natomiast zrobiliśmy szał na całego z mamunią, jadąc na ślub zaraz za parą młodą 200km/h, czyli w sumie przelatują nad zakrętami i wyprzedzając traktor już nawet nie poboczem. Rzucając 10 worami ryżu, życząc młodym owocnych nocy po 60 i znajomości z nami do końca świata. Balując na boso, w baletkach, pijąc szoty łubu-dubu i kradnąc gar z pieniędzmi. Znaleźli się tacy nawet co i krzyż szukali, niektórzy znaleźli go dnia następnego, na kostce tuż po 15. 
Koniec końców młoda para pożegnała starą i ich nowe dziecko, ściskając serdecznie i dając wódeczkę i ciastko na drogę.
Reasumują. Przez ostatni tydzień, zyskałam nową mamę, tatę, wódkę i ciasto. 
Z błogosławieństwem, czule pozdrawiam, 
Wasza Anna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz