Jak tak patrzę na Kalafantego to kocham go całym sercem...Pafnucka też...ich trąbę, rurę od odkurzacza, futerko czy nawet siekierę. Tak jak Kalaś, tak i ja z butelką wina pod pachą robię podsumowanie tego "wybornego" roku:
tradycyjnie już...dziękuję za:
styczeń...i picie w kościelnym barze
luty...za lokal z trzema wariatami
marzec...za wieże Eiffla
kwiecień...za zimę podczas wiosny
maj...za szaleństwo
czerwiec...za milczenie
lipiec...za uśmiech
sierpień...za hey hey hey
wrzesień....za bezkres
pażdziernik...za zmianę
listopad...za nowy początek
grudzień...za wszystko
i życzę Kalasantemu, Pafnuckowi, Wam i sobie aby 2014 był rokiem spełnionych życzeń, marzeń i rokiem lepszym od 2013 :)
A ja dziękuję Ci że jesteś :*
OdpowiedzUsuńMaaamo!! <3
OdpowiedzUsuń