poniedziałek, 19 kwietnia 2010




kogoś mi one przypominają... nawet się odważę stwierdzić, że każdy wie kogo... to jest tak samo wiadome, jak moje ulubione pytanie xD

Tak a propos tych żabek, wiosny... miałam sen. Mój to i tak pikuś przy Bronisławy, ale i tak nadawał się na jakieś skromne ujęcie do filmu Burtona. Śnił mi się wrocławski luna park. Tylko był bardzo wyludniony. I ja tam byłam i jeździłam na tym całym Posejdonie. Potem przechadzałam się po włościach i w nagrodę jakiś pan co się pojawiał i znikał dawał mi takie ogromne, niebieskie żelki haribo. A kiedy mi się tam już znudziło samej chodzić i stwierdziłam, że czas opuścić skromny domek (o dziwo tam było całe osiedle domków, szkoda że nikt tam nie mieszkał) to wiedziałam, że muszę przeskoczyć przez swój karpacki płotek żeby się wydostać z tego świata. Ale ten pan co się pojawiał i znikał, złapał mnie za kostki i musiałam tkwić w tym świecie dopóki mi się żelki nie skończyły...
Idę o zakład, że to wszystko przez pył wulkaniczny! Hańba mu...

2 komentarze:

  1. Było trzeba najpierw opisać sen, a potem wstawić filmik...
    Bo jak się Żabunie obejrzy to już potem ciężko cokolwiek przeczytać xD Za duży rechot człowieka ogarnia xD :P

    OdpowiedzUsuń
  2. to tak na zachętę miało być... też kocham te żabcie:]

    OdpowiedzUsuń