piątek, 18 listopada 2011

memory

Lubię wracać do moich historii z dzieciństwa. Tym razem przypomniała mi się opowiastka zza granicy. Miałam jakieś 10 lat i pojechałam z Rodzicielem i jego kolegą do Niemiec na tanie zakupy. Wtedy jeszcze były czasy, że na Zachodzie było więcej i taniej. W sumie to taniej. Chodziliśmy sobie tak cały boży dzień od sklepu do sklepu, z każdą chwilą mając coraz więcej siat. W sumie wyglądaliśmy jak jacyś uchodźcy. I tak idąc jedną z głównych ulic panowie zobaczyli ogromny dom handlowy z RTV, AGD i innymi gadżetami i powiedzieli żebym na nich zaczekała, bo tam nie ma nic interesującego dla mnie. Zasadniczo mieli rację. Głównym celem tego wyjazdu było zakupienie przeze mnie pióra i płyty z makareną - więc czułam się spełniona, mogłam czekać przed wejściem. Zostawili mi siaty pod drzwiami, z tym że one ciągle zlatywały. Więc żeby się jakoś trzymały usiadłam sobie na nie i podparłam głowę na rękach. Jakaś stara niemra przechodząc obok mnie myślała że jestem bezdomna i rzuciła mi kilka marek...! Ja bezdomna?! Przecież nie śmierdziałam, ani nie byłam brudna! Byłam tak oburzona, że w nosie miałam spadające torby - niech lecą, ale nigdy więcej żeby Niemcy uznali mnie za bezdomną! Uwłaczało to wtedy mojej godności, teraz tak myślę, byłby to dobry interes...:P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz